Tuwim dla Dorosłych – reż. Jerzy Satanowski | |
Autor - Julian Tuwim
Opracowanie tekstu i reżyseria - Jerzy Satanowski
Kompozytorzy - Leszek Możdżer (" Bal w operze"), Jacek Kita, Jerzy Satanowski, Zygmunt Konieczny, Władysław Dan,Tadeusz Muller, Władysław Bugajski, Włodzimierz Korcz, Marcin Partyka, Krzysztof Łochowicz
Kierownictwo muzyczne - Jacek Kita
Obsada:
Joanna Lewandowska - Zbudniewek, Magdalena Piotrowska, Anna Sroka, Jacek Bończyk, Arkadiusz Brykalski, Jan Janga Tomaszewski
Zespół muzyczny:
Jacek Kita – fortepian
Krzysztof Łochowicz - gitary
Wiesław Wysocki - saksofony
Piotr Domagalski - kontrabas, gitara basowa
Jakub Szydło - perkusja
Spektakl muzyczny „Tuwim dla dorosłych” to pełen dowcipu i swady portret Juliana Tuwima, poety o bardzo wyrazistej postawie wobec życia, ludzkich przywar, obyczajowości, polityki.
Owo sarkastyczne, nonszalanckie podejście było charakterystyczne dla znacznej części jego twórczości, zwłaszcza z okresu 20-lecia międzywojennego. Był to czas tak mitologizowanej przez poetę młodości, czas „Pikadora” (kawiarni literackiej, której był współzałożycielem), „Qui Pro Quo”, „Czarnego Kota” i innych rozsianych po Warszawie kabaretów, wreszcie czas „Skamandra” – legendarnej grupy poetyckiej założonej przez Juliana Tuwima, a także Antoniego Słonimskiego, Jana Lechonia, Kazimierza Wierzyńskiego i Jarosława Iwaszkiewicza. „Skamander” miał przemożny wpływ na życie artystyczne, jak również obyczajowe i towarzyskie w całym 20-leciu międzywojennym.
Julian Tuwim był reprezentantem liberalnej inteligencji warszawskiej, szydził z zacofania, mieszczańskiego kołtuństwa, kultu materialistycznych wartości. Przeszedł ewolucję od krytyki pewnych elementów rzeczywistości politycznej, do całkowitej niezgody na rządy sanacyjnych elit, kiedy w latach trzydziestych zaczęły one niebezpiecznie zbliżać się do ugrupowań o programie antysemickim i faszystowskim. Nigdy jednak nie był twórcą bezpośrednio politycznym.
Spektakl „Tuwim dla dorosłych” ukazuje najpierw zachłyśnięcie się światem przez młodego poetę, a następnie jego narastający dystans artysty wobec rzeczywistości i coraz większą dezaprobatę dla obserwowanych mechanizmów społecznych. Ma też przedstawienie drugiego - poza samym poetą - bohatera. Jest nim... Warszawa. Ukochane miasto, do którego Tuwim wracał - wydawało by się - wbrew rozsądkowi, wiedziony czystą poetycką intuicją. Albo miłością.
Proponujemy wybór utworów z różnych Tuwimowskich „szuflad”. Spektakl jest też przesycony klimatem bliskim poecie – klimatem witalizmu, radości życia, dowcipu i... odrobiny melancholii. Znalazły się w nim (w formie piosenek) zarówno teksty satyryczne, jak i liryczne, a wszystko to przetykane jest fragmentami wierszy i prozy. | Absurdalnie śmiesznie, subtelnie i odważnie
Dobry, inteligentny żart się nie starzeje. Udowodnił to Jerzy Satanowski, sięgając do tekstów Juliana Tuwima.
Gdy wybierałem się do Romy na premierę „Tuwima dla dorosłych”, telewizyjna „Dwójka” nadawała jeden z niezliczonych kabaretonów. Kolejni przedstawiciele nowej generacji tekściarzy usiłowali w nim zabawić publiczność. Dowcipy były niewyszukane, pointy przewidywalne po pierwszym zdaniu, na twarzy przerażenie, jeśli żart się nie udał, w oczach wyczekiwanie, czy kolejny wygłup się sprawdzi.
I oto nieco później żarty na ten sam temat – z mediów, z ludzkiej pazerności, zachłyśnięcia się nowobogactwem i z absurdów codzienności – na małej scenie Romy zostały podane piękną polszczyzną. Rzeczywistość nie okazywała się toporna, lecz surrealistyczna. A autor wierzył w inteligencję odbiorcy, jego umiejętność wyłapywania skojarzeń. Sądząc z żywiołowej reakcji publiczności, absolutnie miał rację. Autor to Julian Tuwim. Jego teksty powstały 70 – 80 lat temu i wciąż są zabawne. Nie tylko dlatego, że głupota jest niezmienna.
Jerzy Satanowski odnalazł Tuwima w absurdalnie śmiesznych okolicznościach jako prekursora Mrożka i Przybory, Tyma i Barei. Ale przypomniał, że to także subtelny liryk i artysta odważny, potrafiący przeciwnikom rzucić „Całujcie mnie wszyscy w d...” i twórca demaskatorskiego portretu społeczeństwa w „Balu w operze”. Ten poemat z muzyką Leszka Możdżera stał się zresztą kulminacją spektaklu.
Satanowski pokazał, czym w istocie jest kabaret. Żart powinien w nim łączyć się z zadumą, gag z poezją. A całość musi zostać podana perfekcyjnie.
Jacek Marczyński , Życie Warszawy
„Pocałujcie mnie...
wszyscy w dupę" - taki miał być pierwotny tytuł spektaklu, ale stanęło w końcu na „Tuwimie dla dorosłych". Nie dorośliśmy widać do dupy... Siedząc - pomimo dyrekcyjnej protekcji - na dostawce w ostatnim rzędzie, pomyślałem w pewnej chwili: Strzępka z Demirskim, nasi czołowi teatralni kontestatorzy, dostaliby na widowni zawału. Wszystko tu jak przed wojną, może nawet pierwszą. Tuwimowski dowcip oczywiście przedwojenny. Sceneria takoż, choć pamiętam, że jeszcze w latach 60. takie supermieszczańskie kabarety zdarzały się w warszawskiej Syrenie albo krakowskiej Jamie Michalikowej. Aktorzy, choć zdecydowanie powojenni, też w istocie przedwojenni. Brakowało tylko meloników, muszek, wąsików tudzież pieprzyków na policzkach naszych pięknych pań. Wszystko fertycz-ne, błyskotliwe, inteligentne, miejscami melancholijne, miejscami owiane mgiełką nostalgii. Za czym? Za teatrem, który od ponad stu lat się nie starzeje, bo zestarzał się tak dawno, że właściwie nie ma co się w nim starzeć. Problem w tym tylko, żeby się tą nieśmiertelną starocia dobrze posługiwać. To znaczy, żeby teksty były w najlepszym gatunku, a Tuwimow-skie są. Żeby reżyseria nie przeszkadzała, ale podkreślała ich smaczki i walory, co Jerzy Satanowski zapewnił. Żeby artyści nie komikowali bez potrzeby i nie fałszowali, a ta szóstka, która w „Tuwimie dla dorosłych" wystąpiła, wykonała zadanie bezbłędnie.
Tadeusz Nyczek, Przekrój | |
|